wtorek, 11 grudnia 2012

MIŁOŚĆ ORAZ INNE DYSONANSE




„Jest w Tobie, w Twoim mózgu, taki obszar, który należy do czułego, wrażliwego, kochającego, romantycznego, zapobiegliwego, opiekuńczego, pełnego troski i empatii mężczyzny. Takiego, z którym chciałoby się mieć od razu wnuki. I wtedy trudno Cię nie kochać, i nie chcieć Cie mieć na wieczną, wyłączną własność. Takiego dobrego i wymarzonego, co to całuje moje rzęsy na dobranoc i od rana troszczy się o wszystko.”

Być może całkiem przypadkowo, częstuje Was na początek akurat tym cytatem z najnowszej książki Janusza Leona Wiśniewskiego. Być może dlatego, że dziś akurat czytałam ten fragment i sprawił, że na chwilkę zwolniło wszystko dookoła. Możliwe nawet, że tylko mi się wydawało, że zwolniło… Po prostu dla mnie przez moment świata mogło nie być. Tylko ja i magiczna chwila zadumy z lekturą w ręku…
Ponieważ Wiśniewski nie jest dla mnie „jednym z wielu” pisarzy, może najpierw kilka słów o nim – tak, tytułem wstępu.
Pisarz, naukowiec, rybak dalekomorski. Urodzony w Toruniu w 1954 roku, na stałe mieszka we Frankfurcie nad Menem. Jest magistrem fizyki, ekonomii, doktorem informatyki i doktorem habilitowanym (!!!) chemii. Do tej pory nie rozgryzłam, jak do tego wszystkiego może być tak dobrym pisarzem. Choć na co dzień zajmuje się tworzeniem oprogramowania dla chemików, jego książki – jedna za drugą – znajdują miejsce w mojej prywatnej biblioteczce. Sam o sobie napisał: „ Panie, pozwól mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies”. Zadebiutował, pewnie znaną większości, „S@motnością w sieci” w roku 2001. Miałam wtedy dziesięć lat i musiałam „chwilę” poczekać zanim mogłam zapoznać się z jego pierwszym dziełem. Mamy końcówkę roku 2012, a ja czytałam Samotność już 4 razy. Pierwszy raz, kiedy miałam trzynaście lat. Przeczytałam ją z wypiekami na twarzy i nieskrywaną fascynacją, ale to dopiero za drugim razem – kiedy miałam lat szesnaście – pokochałam tą książkę. Do tej pory jest dla mnie number one, ale książka o której dziś Wam opowiem (jak już przestane się rozwijać o sobie;)) jest w podobnym klimacie i na mojej liście utworów Wiśniewskiego plasuje się blisko Samotności. Do rzeczy….

„Miłość i inne dysonanse” Wiśniewski napisał w duecie z Rosjanką Iradą Wowenko.  
W książce bliżej poznajemy historie dwóch osób. Jedną z nich jest Struna – czterdziesto paro letni, niespełniony krytyk muzyczny, Polak mieszkający w Niemczech.  Drugą postacią jest Anna, niespełna czterdziestoletnia pracownica moskiewskiego Archiwum Państwowego. Jak możecie się już domyślić, Strunę opisywał Wiśniewski, świat Anny budowała Wowenko.
Struna to mężczyzna po przejściach, który leczy swoje, poharatane życiem, serce w szpitalu psychiatrycznym w Pankow, dzielnicy Berlina. Anna jest żoną moskiewskiego biznesmena, który nie potrafi okazać jej ciepła i szacunku. Żyje w luksusie, który nie jest w stanie wynagrodzić jej emocjonalnej kostnicy. Obydwoje szukają miłości i zrozumienia, często z różnym skutkiem. Poza poznaniem tej dwójki, lektura pozwala zmierzyć się z losem (często bardzo tragicznym) wielu pobocznych bohaterów. Bardzo dotknął mnie los Joanny – nauczycielki z Krakowa, bezgranicznie zakochanej w Strunie.

Joanna to kobieta  mądra, dojrzała i świadoma. Szczególnie świadoma tego, że jej wybranek nie jest w stanie kochać ją tak bardzo, jak ona jego. To smutny obraz kobiety, która kocha, czeka, tęskni, cierpi i karmi się każdą chwilą, każdym strzępkiem bliskości ukochanego.
Tragiczny jest również los Svena, pacjenta tego samego szpitala psychiatrycznego, w którym przebywał Struna. Znalazł się tam, po tym jak jego żona i córka, jadąc na spotkanie z nim, zginęły w okropnym wypadku samochodowym. Książka serwuje naprawdę cierpkie, życiowe historie.

            Anna i Struna spotkają się w Moskwie, w znaczącym dla obydwojga czasie. On wyruszy w podróż do Rosji, aby odnaleźć pewną kobietę i samego siebie. Ona będzie na skraju wytrzymania wiecznego poniżania i upokarzania przez swojego męża (męża… pfff - jak dla mnie, jest on jedynie marną karykaturą męża!). Jego wizyta w Państwowym Archiwum będzie katalizatorem do reakcji chemicznej, jaka zacznie między nimi przebiegać.  Ta pełna pożądania i uczuć reakcja da początek gwałtownemu romansowi….
            Dzięki udziale Irady Wowenko, w książce znajdują się bardzo wiarygodne opisy Rosji i jej mieszkańców. Ciekawym było poznawanie ich kultury, zwyczajów i mentalności. Bardzo podoba mi się również to, że bohaterowie książki nie są ludźmi bardzo młodymi, pełnymi wigoru i sił. Uczy to, że ludzie w średnim wieku, również kochają, pragną, uprawiają seks, przeżywają romanse i nieszczęśliwe miłości – do czego oczywiście mają pełne prawo!
Dodatkowo książka pełna jest muzyki, która wybrzmiewa na, przynajmniej, co drugiej stronie. Wiśniewski w typowym dla siebie stylu opowiada historie, które nie są wyssane z palca, co daje wiarę w istnienie prawdziwych miłości i namiętności w dzisiejszym, zmaterializowanym świecie.
            Prawie bym zapomniała! Historia rozgrywa się w trzech krajach, w Polsce, Rosji i  Niemczech, w kwietniu 2010 roku. Po raz pierwszy (chyba) jakiś pisarz, ujął w swoim utworze motyw katastrofy smoleńskiej. Dodatkowo udało się to zrobić bez choćby cienia polityki w tle. Bardzo fajne ujęcie, które pokazuje zwykłe, ludzkie reakcje na to wydarzenie. Brawo!
            Książkę polecam czytać w samotności, ponieważ zawiera całe mnóstwo momentów, które wzruszają, przerażają i zawstydzają… Takie uczucia należy raczej celebrować samemu. Sugerowałabym lampkę wina, jako dobry dodatek do „konsumpcji” tego utworu!







A oto książki, które znajdują się w mojej literackiej poczekalni;) Za oknami zrobiło się biało i zimno. Właśnie dlatego, do rąk biorę "Lato miłości". Może lektura tej książki odpędzi to permanentne zimno.

Pozdrawiam,

Żaneta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz