piątek, 13 stycznia 2012

Marketing na 5!


     Dziś chciałabym przedstawić książkę, którą zainteresowanych będzie bardzo niewielu z Was (o ile ktokolwiek). Przyczyna jest bardzo prosta i nie zamierzam owijać w bawełnę. Książka jest o marketingu!:) Sami rozumiecie, że zainteresowani będą jedynie Ci, którzy zetkną się z marketingiem na studiach, albo są na tyle szaleni, że sami postanowią zgłębiać jego tajniki. Ponieważ ja zetknęłam się z tą dziedziną na studiach, a książka bardzo pomogła mi ją zrozumieć, postanowiłam wieść o niej podać dalej.
     Książka nosi tytuł "22 niezmienne prawa marketingu" i wydało ją Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne. Jej autorzy to nieznani Al Ries i Jack Trout. Dla kogoś takiego jak ja, kto słowo marketing w życiu codziennym słyszał często ale kompletnie nie wiedział jak to pojęcie zdefiniować i ugryźć ta książeczka była idealna. Nazwałam ją książeczką gdyż ma niewielki format i zaledwie 172 strony (naprawdę zaledwie! bo jest malutka) Jak sama nazwa wskazuje zawiera 22 prawa marketingu, każde umiejscowione w osobnym rozdziale. Rozdziały tytułują prawa i dodatkowo przy każdym mamy mały rysunek, który znakomicie obrazuje każde z nich. Autorzy doskonale wyjaśniają każde prawo podając wiele rynkowych przykładów. Jedynym utrudnieniem jest to, że przykłady są z rynku zagranicznego. Jednak większość z produktów/usług, które pojawiają się w książce są na tyle znane, że nawet my będziemy wiedzieli o co chodzi.
Każdemu, kto ma do zaliczenia marketing w tym lub którymkolwiek semestrze polecam "22 niezmienne prawa marketingu".

Pozdrawiam!
Żaneta Obrzut
zaneta.obrzut@wp.pl


środa, 4 stycznia 2012

Tarantula


Dziś chciałabym Wam przedstawić książkę, której ekranizację całkiem niedawno bo 16 września 2011 mogliśmy oglądać w kinach. Był to film Pedro Almodovara
 pt. „Skóra, w której żyję”, a tytuł książki brzmi „Tarantula” i jest ona autorstwa Thierry’ego Jonquet’a.  Ponieważ zdecydowanie hołduję zasadzie – „najpierw książka, a potem ewentualnie film” i tym razem postanowilam zacząć od książki. To był chyba dobry wybór, gdyż sama książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i obawiam się, że wizualizacja historii Jonquet’a mogłaby mnie ‘zabić’ (uśmiech).
            Thierry Jonquet to francuski pisarz, który źródła inspiracji szuka w codziennych gazetach, w „barbarzyństwie świata, w którym żyjemy”. Mam ogromną nadzieję, że historia Tarantuli nie jest w całości zaczerpnięta ze świata zewnętrznego. Jeśli jest – to nie ukrywam, że jestem zaniepokojona. Od początku książki zostają nam ukazane dwie, z pozoru odrębne historie.
            Pierwszą z nich jest historia Richarda Lafargue’a – bogatego chirurga plastycznego, którego żona nie żyje, a córka Viviene od lat mieszka w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Prowadzi on nieco podwójne żyje. Zamieszkuje olbrzymią, wystawną willę wraz z tajemniczą, piękną Ewą. Z jednej strony jest całkiem normalnym acz nieszczęśliwym z powodu swojej rodziny człowiekiem. Z drugiej niewytłumaczalna jest jego relacja z Ewą. Richard pokazuje się z nią na przyjęciach, a dodatkowo zmusza ją do prostytucji. Co wieczór narkotyzuję ją i zamyka w swoim pokoju. Dlaczego piękna piosenka „The Man I Love”, którą często gra Ewa doprowadza go do szaleństwa?
            Drugą historią są losy dwójki przyjaciół Vincenta i Alexa. Pierwszy z nich zostaje uprowadzony przez nieznajomego mężczyznę. Drugi – Alex od czasu zaginięcia przyjaciela raz po raz pakuje się w kłopoty. Gdy napada na bank i zabija policjanta zaczyna się ukrywać. Dowiaduje się o znakomitym chirurgu plastycznym Richardzie Lafargue’u i chcąc uniknąć kary, postanawia porwać piękną Ewę i zmusić lekarza do wykonania operacji plastycznej twarzy.

            Dodatkowo pomiędzy tymi dwoma historiami w książce znajdują się drastyczne zapiski ofiary, która nazywa swojego kata Tarantulą. Porównanie to sugeruje, że kat jak pająk przygląda się swojej zdobyczy. Najpierw głodzi ją, a później stopniowo zaczyna przynosić wodę, jedzenie… Później meble, płyty, fortepian. Wzbudza w swojej ofierze wdzięczność, a dodatkowo podaje jej dziwne zastrzyki.
            Jaki związek mają te zapiski z dwiema historiami opisanymi wcześniej? Brr.. przechodzą mnie ciarki jak sobie o tym przypomnę. Świat przedstawiony w utworze jest opisany prostym, wręcz banalnym językiem – tylko taki język mógł nadać książce klimat grozy, obrzydliwości, wszechobecnej nienawiści. Relacje pomiędzy bohaterami opierają się tylko i jedynie na negatywnych uczuciach i wszędzie wyczuwa się ogromną chęć zemsty. Kto, na kim i dlaczego miałby się mścić? Polecam abyście przeczytali sobie to krótkie studium relacji kata i ofiary. Zdecydowanie warto. A! I coś jeszcze. Sądzę, że taką dawką perwersji powinny zmierzyć się osoby w wieku +18.


„Tarantula” Thierry Jonquet
Prószyński i S-ka 2011
Żaneta Obrzut





Już wkrótce recenzja książki Antoinette van Heugten pt. "Dotknąć prawdy" oraz Harlan'a Coben'a pt. "Zachowaj spokój". 


Pozdrawiam!

wtorek, 3 stycznia 2012

Pomiędzy światami


Wyobraź sobie, że nagle stajesz się niewidzialny dla wszystkich dookoła. Brzmi zabawnie...? Elizabeth Valchar wcale nie była zadowolona, że utknęła „Pomiędzy światami”.

            Sytuacja, w której poznajemy główną bohaterkę książki Jessici Warman nie jest dla niej zbyt różowa. Elizabeth budzi się na jachcie po imprezie z okazji swoich osiemnastych urodzin i słyszy denerwujący łomot. Bang, bang, bang… Coś uporczywie uderza o łódź. Dziewczyna doznaje szoku, a ja uczucie zażenowania, gdy okazuje się, że źródłem hałasu jest jej martwe ciało, unoszące się na powierzchni wody. Nie mogąc uwierzyć w to co widzi, zostaje zaskoczona raz jeszcze i obdarowana towarzyszem, który o dziwo widzi ją i słyszy. Jest nim Alex, chłopiec ze szkoły Elizabeth, który umarł rok wcześniej. Jego towarzystwo w pierwszych chwilach nie dodaje jednak dziewczynie otuchy. Przede wszystkim dlatego, że Alex nie pała sympatią do Liz. Nie jest to oczywiście nieuzasadnione. Elizabeth za życia była piękna, bogata, rozpieszczona i popularna. Dodatkowo umiejętnie wykorzystywała to aby dać w kość innym. Ale teraz jest martwa. Może jedynie obserwować ból i łzy najbliższych. Udręką są również ogromne luki w pamięci dziewczyny. Właściwie cała jej przeszłość to kompletnie czysta karta. Nie wie jak umarła, ani co robiła przez ostatni rok. Wraz z Alexem zanurzając się w kolejnych wspomnieniach (zarówno tych jej jak i jego) odkrywa jakimi ludźmi byli ona i jej przyjaciele. Z perspektywy czasu i wcielenia (teraz Elizabeth jest duchem) nie do końca podoba jej się to jak żyli. Dodatkowo zaczyna dostrzegać, że jej na pozór udane życie było dalekie od ideału. Do tego nadal pozostaje do odkrycia jak to się stało, że umarła i dlaczego jej towarzyszem jest akurat Alex (mało lubiany i kompletnie niepopularny chłopak, który na pewno nie pasował do jej ziemskiego towarzystwa), co również ma tutaj spore znaczenie.
            Fabuła książki na samym początku nie wydaje się zbyt ambitna. Paczka bogatych nastolatków urządza mocno zakrapianą imprezę na jachcie głównej bohaterki. Ona – piękna acz pewnie głupia upija się i nieszczęśliwie wypada za burtę. Dodatkowo budzi się jako duch i rozpacza… Jednak z każdą stroną przekonujemy się, że to historia o wiele bardziej skomplikowana, mająca drugie, głębsze dno.
Książkę pisaną w narracji pierwszoosobowej czyta się o dziwo dobrze, a styl pisania autorki jest łatwy i przyjemny. Wybaczyć można również literówki w druku.
Postaci występujące w niej niestety są dość typowe. Zazdrosna i mniej piękna przyrodnia siostra Elizabeth – Josie. Richie – jej chłopak, uroczy łobuz mający problemy z prawem. No i Alex – biedny, niepopularny, stojący w opozycji do Elizabeth i jej paczki. Pomimo powtarzającego się schematu, który pasuje do wielu książek i filmów, ta zdobywa me uznanie dzięki istotnemu morałowi. Wypływa on z pomiędzy słów, zdań, kartek i jest sporym ostrzeżeniem dla dorastających nastolatków. W skali od 1 do 10 dałabym mocne 6! Polecam.

„Pomiędzy światami” Jessica Warman
Prószyński i S-ka 2011
Żaneta Obrzut